Juniorzy młodsi: Derby dla Dalinu
Czarna niedziela dla juniorów młodszych Mogilan! Podopieczni trenera Piotra Gaździckiego nieznacznie ulegli Dalinowi Myślenice w prawdopodobnie ostatnim w ich karierze tym derbowym pojedynku 3:2. W pierwszej połowie spotkanie było bardzo wyrównane. Mogilany mimo drobnych braków kadrowych zdołały od początku narzucić swoje tempo i widać było, że są bardzo zdeterminowani, aby osiągnąć sukces. Od pierwszych minut próbowali rozrywać blok defensywny rywali prostopadłymi zagraniami, niestety nie udało się wykreować stuprocentowej szansy. Z czasem do głosu zaczęli dochodzić gospodarze, jednak zawodnicy LKS-u bronili się bardzo dzielnie. Przyjezdni przeszli do gry z kontrataku. Po jednej z takich akcji z piłką na skraju pola karnego wylądował Kamil Gadocha, który początkowo niedokładnie przyjął sobie piłkę, lecz bramkarz Dalinu skiksował, co nasz napastnik skrzętnie wykorzystał, pakując futbolówkę do pustej bramki. Zaraz potem Mogilany mogły podwyższyć wynik, ale podanie Gadochy do wychodzącego sam na sam z bramkarzem Janka Roborzyńskiego zostało przecięte przez obrońcę. Dalin próbował dłużej utrzymywać się przy piłce, ale nie udawało im się dochodzić do sytuacji strzeleckich. W samej końcówce pierwszej części gry Mogilanie tak jakby „wyłączyli się” na chwilę, co poskutkowało od razu bramką dla gospodarzy po indywidualnym rajdzie skrzydłem i plasowanym strzale. Do przerwy 1:1. Na drugą połowę zespół gości wyszedł nie do końca skoncentrowany. W pierwszych 10 minutach Dalin potrafił sobie stworzyć kilka groźnych sytuacji, jednak bramki nie padły. Gracze z Mogilan postanowili spróbować ukłuć rywala długimi piłkami, które były posyłane czy to na skrzydło, czy do środka. Wreszcie drużyna Kazimierza Wincenciaka przeprowadziła zabójczą akcję prawą stroną i objęła prowadzenie po strzale z małej odległości. Bramka w połączeniu z wieloma kontrowersyjnymi (najczęściej po prostu błędnymi na korzyść Dalinu) decyzjami sędziego zniechęciły zespół trenera Gaździckiego i w ustawieniu zaczęły się robić spore luki. Gra wyglądała coraz bardziej chaotycznie, a zagrożenie pod bramką rywali piłkarze LKS-u tworzyli głównie po stałych fragmentach gry. Dobrze z rzutów wolnych uderzali m.in. Bartek Krężelok czy Cyprian Kwoka. Niestety, pan sędzia po porozdzielaniu żółtych kartoników większości zespołu, postanowił po raz kolejny podciąć skrzydła gościom. Dalin próbował skonstruować swój atak prawą stroną boiska. Kiedy zawodnik przy piłce próbował urwać się Kamilowi Orzechowskiemu, poślizgnął się i upadł, bez najmniejszego kontaktu z przeciwnikiem. Mimo to sędzia podyktował rzut wolny. Warto wspomnieć, że arbiter był oddalony od całego zdarzenia może kilka metrów, a całą sytuację jak na tacy miał też przecież sędzia liniowy, który również o dziwo dopatrzył się przewinienia. Stojąca piłka została szybko przerzucona przez gospodarzy na drugą stronę, a tam przy chorągiewce zawodnik Dalinu urwał się Mikołajowi Baranowi, który sfaulował go nieopodal pola karnego. Ten stały fragment gry został zamieniony na gola. Piłka z rotacją dochodzącą do bramki leciała w stronę długiego słupka, po drodze odbiła się jeszcze od któregoś z graczy i od słupka wleciała do bramki. To bardzo zabolało gości, jednak do samego końca nie złożyli broni. Ostatkami sił próbowali szarpać grę do przodu, co skutkowało m.in. kolejnymi rzutami wolnymi. Jeden z nich po krótkim rozegraniu został zamieniony na gola, kiedy to Bartek Krężelok wrzutką po ziemi odnalazł w polu karnym Mikołaja Barana, który strzałem z pierwszej piłki w krótki róg pokonał bramkarza. Był to jednak tylko gol na otarcie łez, ponieważ sędzia zaraz po wznowieniu gry zakończył mecz wynikiem 3:2 dla gospodarzy.
Komentarze